Narodziny dziecka to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu każdej kobiety. To czas na życiową rewolucję, zmianę nawyków i przyzwyczajeń. Jednak wraz z tym często nadchodzi presja. Nakładają na nas społeczeństwo, teściowie, rodzice i często my same.
Grzech pierwszy – Zapominasz o sobie
Gdy dziecka nie ma lub gdy zasypia ty chwytasz za odkurzacz. W drugiej ręce mopa, a w zębach płyn do naczyń. W międzyczasie, gdzieś tam stopą wycierasz kurzem, a łokciem włączasz szybkowar, żeby zrobić na parze warzywka. Jednak przypominam, nie aspirujesz w tym momencie na perfekcyjną panią domu. Nie będziesz miała za chwilę testu białej rękawiczki, więc wyluzuj. Wiem jak trudno zapomnieć o tym, ile jeszcze jest do zrobienia, ale spróbuj. Gdy twoje dziecko śpi, ty śpij razem z nim. Jeśli już się wyspałaś to zrób coś, co sprawia ci przyjemność: poczytaj książkę – która nie jest poradnikiem jak być lepszą mamą, pomedytuj, zagraj w pasjansa czy zjedz ciasto bez wyrzutów sumienia.
To normalne, że jesteś zaabsorbowana maluszkiem, ale świat nie kończy się na nim. Możesz na godzinkę zostawić go pod opieką partnera, rodziców, teściów i odpocząć. To normalne, że potrzebujesz zmienić otoczenie czy porozmawiać z dorosłymi, inteligentnymi i dojrzałymi ludźmi. Nikt nie oczekujesz, że z poprawnej polszczyzny przejdziesz na gaworzenie 24 godziny na dobę. Zapisz się na jakieś zajęcia, kurs, wróć do ulubionego sportu. Jeśli jednak nie czujesz się na siłach na takie ambitne aktywności, po prostu wychodź. Możesz spotkać się na ploteczki, iść do kina na coś głupiego, możesz pokarmić kaczki delektując się ciszą i spokojem. Zasługujesz na chwilę dla siebie, to normalne, zdrowe i bardzo potrzebne. Wypoczęta mama, to przecież szczęśliwy maluszek.
Grzech drugi – wstydzisz się prosić o pomoc
Nie bój się prosić o pomoc! Nie wstydź się tego, że potrzebujesz pomocy! Nikt sobie pomyśli, że jesteś złą matką. W pojedynkę można się namachać i nic sensownego nie osiągnąć. Ewentualnie możesz pogłębić już znaczne przemęczenie i wycieńczenie organizmu. Nikt nie liczy na to, że będziesz perfekcyjna i ogarniesz wszystko sama. Kiedyś dzieci wychowywało się grupowo. Rodzice, dziadkowie, pradziadkowie, ciotki, przeważnie pod jednym dachem. Wszyscy pomagali wychować nowe pokolenie, więc nikt nie oczekuje od ciebie, że zrobisz to sama. Dlatego może uda ci się wykorzystać zaangażowanie rodziców i teściów. Na pewno chcą być oni blisko wnuka, może przy okazji ugotują coś dla ciebie, pomogą w sprzątaniu, czy zrobią zakupy. Większość dziadków robi to z ogromną ochotą. Wystarczy o to poprosić.
Grzech trzeci – ograniczasz swój jadłospis
Boisz się kolejnej kolki czy alergii o których naczytałaś się w Internecie? Sprawa jest prosta – jeśli ty i twój maluszek czujecie się dobrze po tym, co jesz, nie ma powodu, abyś ograniczała swoją dietę do ryżu i gotowanego drobiu. W ten sposób możesz nabawić się szeregu niedoborów co na pewno nie wpłynie dobrze na twoje zdrowie fizyczne jaki i psychiczne. Ciężko jest podołać rodzicielstwu z anemią czy niedożywieniem. Dlatego świeżo upieczona mama powinna jeść wszystkiego po trochu. Bez wątpienia doda to mamie sił i poprawi jej laktację.
Grzech czwarty – brak seksu
Gdy minie już czas połogu, nie zapomnij o partnerze. On nadal jest i nadal potrzebuje twojej bliskości. Ty zapewne też, pomimo tego, że prawie bez przerwy ktoś obłapuje twoje piersi i niestety nie jest to stado modeli playboya. Jeśli nie jesteś gotowa na seks, zadbaj chociaż o sensualną atmosferę. Ubierz coś innego niż dres, zrób delikatny makijaż, poproś rodziców czy teściów żeby zajęli się dzieckiem, chociaż na 2 godziny. Na pewno zrozumieją. Z partnerem porozmawiajcie szczerze i otwarcie, albo w ogóle nic nie mówcie tylko się przytulajcie. To, że większość kobiet nie czuje się atrakcyjnie po porodzie nie znaczy, że w oczach swoich partnerów coś straciły. Jesteś jego bohaterką! Wydałaś na świat jego potomka i jesteś niesamowicie dzielna i zaradna zajmując się nim.
Grzech piąty – czytasz za dużo poradników
Żyjemy w czasach, w których większość osób potrzebuje wskazówek dotyczących każdej, ale to każdej dziedziny życia. Tak bardzo sobie nie ufamy. Kiedyś nie było ani poradników, ani for internetowych i każda kobieta sobie radziła. Przetrwaliśmy jako gatunek i mamy się całkiem nieźle. Musisz uwierzyć w swoje możliwości i w swój instynkt, nawet jeśli zdarza ci się wątpić w jego istnienie. Wadą czytania wielu poradników jest to, że niekiedy same sobie nawzajem zaprzeczają, a człowiek wtedy głupieje. W jednej książce piszą, że tylko BLW, a w drugiej je negują. Komu w takim razie wierzyć? Przede wszystkim sobie. W drugiej kolejności możesz porozmawiać z położną, mamą lub teściową. W gruncie rzecz biorąc ty i twój partner przeżyliście więc wasze rodzicielki spisały się całkiem nieźle.