No śpij już wreszcie do jasnej ciasnej!

Nie wiem jak jest u Was z młodszymi dziećmi, ale my wciąż naszych chłopców usypiamy wieczorami. Usypiamy to może za dużo powiedziane, inaczej – leżymy z nimi (zamiennie, czasami nawet we dwoje kiedy proszą) do momentu, aż zasną. To dla mnie ważne, a jeszcze ważniejsze dla nich… Bliskość, przytulanie, wieczorne rozmowy, analizowanie minionego dnia… Tak jakoś się utarło i nie wyobrażam sobie inaczej. Sprawę mamy nieco uproszczoną ponieważ chłopcy śpią w jednym pokoju, a nawet w jednym łóżku. Taka była ich decyzja. 🙂
Wiadomo jednak jak wyglądają realia… Przychodzi wieczór, człowiek po całym dniu bywa zmęczony, czasami wkurzony, nabodźcowany – a raczej przebodźcowany! Dzieci swoją drogą również… Jedyne na co masz ochotę, to bez słowa walnąć się na wyro i najzwyczajniej w świecie zasnąć, bez dodatkowych pytań, bez wygłupów, bez opowiadania bajek i ciągłego uciszania… Po prostu wyłożyć nogi i mieć w nosie otaczającą rzeczywistość…I tu zaczynają się schody… ;p
No bo jak to tak położyć się z mamą i po prostu zasnąć bez słowa?! Niemożliwe! Przecież wieczorem jest najwięcej pytań, jest największa potrzeba odkrywania świata, największe pragnienie, wilczy głód, wszystkie potrzeby fizjologiczne dopadają znienacka, jest tyle do opowiedzenia, zaśpiewania, milion powodów do wyrażenia swoich uczuć… Kto by tam myślał o spaniu?! Znacie to???
U nas to nagminne! I choć w pierwszej chwili to cieszy i śmieszy, to jednak po trzydziestu minutach zaczyna łapać nerw! 😉 Wizja kąpieli w piance pada w gruzach, maseczka, winko, film i te sprawy! Nie ma przeproś – mija kwadrans za kwadransem, a towarzystwo jakby jeszcze bardziej „żywe”! Coś się przypomni znowu, coś się zachce… Leżysz i czujesz, że cierpliwość właśnie wypływa uszami, z nosa też jakby leci para złości, a Ty oprócz tego zmieniasz kolory tak bardzo intensywnie, i przez usta chcą przechodzić różne niezbyt trafne słowa, zaciskasz zęby, potem chcesz krzyczeć i tak zmianę! ” No śpij już wreszcie do jasnej ciasnej!!!!!”. Frustracja narasta, żywotność dzieci razem z nią… Znasz to???
Jakie to mi bliskie… ;p Nadmienię jeszcze tylko o tych wyrzutach sumienia zaraz po wyjściu z pokoju (po dwóch godzinach niekiedy), gdy już zasną, bo po raz kolejny okazało się, że cierpliwość przegrała… I zła jesteś jeszcze bardziej w konsekwencji, wieczór do bani, bez kąpieli, bez bąbelków i bez humoru… Zdarza się???
Skończyłam z tym!
Serio… Nie było łatwo, ale przemyślałam temat i rozłożyłam go na części pierwsze. Już się nie wkurzam, już się nie gotuję, nie złoszczę się tak często, a i dzieci szybciej zasypiają! 😉 Wiesz tak sobie pomyślałam w pewnym momencie, że właściwie ta chwila kiedy leżymy wspólnie w łóżku to jedyny moment, w którym jesteśmy ze sobą tak na sto procent… Bez żadnych rozpraszaczy, bez telewizora, bez zbędnych dźwięków, osób trzecich, miliona otaczających przedmiotów i niepotrzebnych bodźców… To jedyny moment kiedy możemy się wsłuchać w siebie, skupić tylko na sobie i swoich potrzebach… To jedyny moment kiedy nie ma nic poza nami i ciszą… Jedna taka chwila kiedy poza naszą obecnością nic innego się nie liczy, kiedy możemy trzymać się za ręce i celebrować tylko tą chwilę, kiedy wszystkie słowa są bezpośrednio do nas, a nie koło nas…
Uważność – uwaga!!! To coś czego potrzebuje każdy, najbardziej zaś dzieci… Można ją odnaleźć właśnie w takich chwilach, kiedy nic innego nie absorbuje… I wiesz co, żałuję, że odkryłam to tak późno… Żałuję, tego uciszania, kłótni, upominania, czasami jakiś drobnych szantaży… Żałuję! Dziś wiem, że w takich momentach chłopcy mnie potrzebują, najzwyczajniej w świecie… Potrzebują się wygadać, potrzebują bezpieczeństwa, uścisku, ukochania, wspólnej ciszy… Tylko tyle i aż tyle… <3
Zasypiają z uśmiechem na buźkach znacznie szybciej bez tych negatywnych emocji, a ja wracam „lekka” i zadowolona do siebie… <3
Zdecydowanie lepiej… Bez podgryzania swojej cierpliwości! 😉 Trudne – acz do zrobienia! 😉
Doskonale Cię rozumiem, bo u mnie jest to samo 🙂 zasypianie trwa czasem 40 minut, wkurzam się, ale zaraz sobie uświadamiam, że przecież za chwilę, już nie będzie chciał zasypiać ze mną.
Kurcze, no właśnie o to chodzi!!!! dzieci rosną nie wiadomo kiedy… Każda taka chwila na wagę złota – choć czasem cierpliwość zawodzi! 😉
Świetnie, że masz taki fajny kontakt z dziećmi. Taka więź na pewno zaowocuje w przyszłości. Nigdy nie rozumiałam, jak można położyć dziecko (już od pierwszych dni życia) do łóżeczka, zamknąć drzwi i ma spać. I nie zważać, że płacze, że woła mamo.
Nie wyobrażam sobie inaczej – ale to tylko moja wizja rodzicielstwa… 😉 Ktoś inny może mieć inne poglądy… Dla mnie wtulać się wieczorem w dzieci to jeden z najprzyjemniejszych rytuałów. I tak jak piszesz mam nadzieję, że ta bliskość będzie procentować <3 Pozdrawiamy ciepło :*
Piękne to o czym napisałaś, szkoda że nie wszystkie dzieci doświadczają takiej bliskości. Budowana więź zaowocuje!
Mam taką nadzieję, że zaowocuje <3 Sama zresztą tak byłam wychowana i wyszło na plus... 🙂
Ciesze się ze to nie tylko umnie tak wyglada 😉 Unikamy czytania do snu staram sie czytać w ciagu dnia maks do 20 nie wiem jak ksiażki mogą usypiać moją córke rozbudzaja zadaje mnustwo pytań i po spaniu.
U nas to samo! Też czytamy w ciągu dnia. czasami już w łóżeczku sprawdzają się u nas słuchowiska 🙂
Super wieź!
A to prawda dzieci dorastają bardzo szybko
Zdecydowanie za szybko! 😉 Zawsze sobie myślę, że „lada dzień” i wyfruną z domu! ;p
Przyjmuje to jako naturalny etap rodzicielstwa, do Teda też długo tak chodziłam, potem przeszliśmy na bajeczke i kilka wejsc na buziaka, teraz już sam maszeruje do pokoju. 😉
Zuch!:)))
Zdziwisz się bardzo, że nie młoda mam, ale babcia zajrzała na Twój blog. I wiesz, czytając ten post już na początku wiedziałam, co Ci doradzić, kiedy jednak , nie… Ty wszystko już wiesz. Właśnie wyjęłaś mi spod klawiatury. Tak, masz rację. Dzieci najbardziej potrzebują bliskości rodziców. Ale nie zapominaj też o tym, Ze Twój ukochany, to tez wieczne dziecko i na tę bliskość też musisz mieć czas.. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bardzo mi miło i dziękuję za odwiedziny! :* Wiem, wiem i choć czasami trudno to wszystko pogodzić to staram się jak mogę… ;p Raz wychodzi, raz nie… Myślę, że mąż aż tak bardzo nie narzeka…;p
U mnie z tym zasypianiem dzieci to był kłopot. Starszy już przesypia noce ale przez 2,5 roku był hardkore. Pobudki po kilkanaście razy dziennie ja niewyspana, zmęczona i zła. Teraz mamy drugie dziecko, półroczne. Chyba będzie powtórka z rozrywki. Moim glownym pożywieniem jest kawa, dużo kawy…Jednak w jego przypadku bliskość nie działa bo ona za nic ma spanie ze mną czy w swoim łóżeczku. Będzie się wiercił, marudził a nie zaśnie. Dopiero w wózku się uspokaja…taka natura. Starszy natomiast bardzo lubi zasypiać razem, także w czasie popołudniowej drzemki.
Życzę Ci w takim razie ogromu cierpliwości!!! :* U nas z młodszym było tak, że przez pierwsze 1,5 roku zasypiał tylko na rękach, kołysany… Czasami trwało to nawet godzinę, ręce już miałam niekiedy po kolana bo do najlżejszych nie należy… Ale jakoś minęło! 😉 My matki zawsze damy radę! 😉 Pozdrawiamy ciepło :*
Moja 2.5 latka zasypia przy mnie i dodatkowo trzymamy się rękę. Widzę jak ważne jest to dla niej i jak przywiązania jest do mnie bo nikt inny nie może jej tak usypiac
U nas też 2,5 i 5 lat 🙂
Świetnie to ujęłaś – w dobie internetu i wszelakich rozpraszaczy naprawdę ciężko mieć chwilę tylko dla siebie i swoich dzieci. A w końcu nic nie liczy się tak bardzo jak rodzina 🙂
Mój brat ma 9 lat, a mama wciąż go usypia, bo się boi ciemności.
Skoro tego potrzebuje, to czemu nie?! 😉 <3
Tę chwile spędzone z córką, wspominam czule.
Pięknie to ujęłaś. Bliskość jest bardzo ważna. Mój syn ma prawie 20 lat, ale ile to bym dała, żeby w niego się wtulić 🙂
No własnie mając uciekający czas na uwadze staram się z każdej z tych chwil wyciskać jak najwięcej!!!!! <3
Usypianie dzieci to temat rzeka.
U nas Maks od samego początku zasypiał sam, żadnego noszenia i kołysania za niemowlaka, butelka mleka, buziak i spać. Problem zaczął się kiedy nauczył się pokonywać szczebelki łóżeczka, ale tylko krótko. Potem zaczął przychodzić do nas w nocy do łózka. To trochę wina wakacyjnych wyjazdów i spania pod namiotem, gdzie miał nas pod ręką. Z dzieckiem spędzamy mnóstwo czasu w ciągu dnia, nie chodzi jeszcze do przedszkola, po południu ma dwóch rodziców. Sorki, ale jak słyszę te opowieści o usypianiu to uważam, że to wina rodziców. Nadopiekuńczość jest toksyczna.
Nie zauważam w tym zachowaniu nic nadopiekuńczego ani również – a raczej przede wszystkim toksycznego… To odpowiedź na potrzebę bliskości moich dzieci, a tej nigdy nie będę żałować czy ograniczać, nie oczekuję zrozumienia lub aprobaty…;) Nie skarżę się również ani nie użalam. Traktuję potrzeby moich dzieci na równi z moimi potrzebami… Każdy wychowuje na swój sposób i ja to szanuję, nie szukam winowajców. Dla jednych może to być nadopiekuńczość, za to ja nie wyobrażam sobie zostawiania niemowlaka samemu sobie przed snem 😉
U nas było usypianie przez wiele lat i śpiewanie w kółko jednej piosenki 😉 Na szczęście ten etap już za nami 🙂
U nas też „z popielnika na Kubusia!” ;p
Jeszcze nie wiem jak to jest nie mam dzieci
Moi do dwóch lat zasypiali sami bez problemu, teraz bez nas się nie położą..
Kiedyś usypianie Młodego potrafiło trwać nawet 3 godziny – bo już ledwie siedział w łóżeczku, ale nadal się opierał. Z czasem ogarnęliśmy nasz wieczorny rytuał i podobnie jak Ty zaczęliśmy podchodzić do sprawy mniej emocjonalnie 🙂
Oj, znam to, znam. Wieczorem, tuż przed zaśnięciem, gdy nic już nie rozprasza uwagi, gdy nie ma zabawek ani bajki w telewizorze, młodego bierze na rozmowy… zapomnij, żeby w ciągu dnia o czymś chciał pogadać. W ciągu dnia jest zabawa, a poważnie robi się właśnie przed spaniem. Wszystkie bolączki wychodzą właśnie wtedy. U nas też to wygląda tak, że jesteśmy razem w pokoju, aż nie zaśnie… dopiero potem mamy z mężem „swój czas”. Czytając Twój wpis to tak jakbym czytała o sobie, bo kiedyś też chciałam „załatwić to” jak najszybciej…. aż w końcu dotarło! Tak jak u Ciebie 🙂 Podpisuję się pod tym postem rękami i nogami;)
Heh… Tak czułam, że nie jestem z tym sama… 😉 Ale wiesz co, jestem z siebie dumna! Bo wcześniej się wkurzałam, a teraz zaczęłam czerpać z tego ogromną przyjemność! 🙂 Pozdrawiamy ciepło :*