Sam żeś debil!

Adaś – 3 doba życia
Powrót do domu. Przejęta mama, dumny tata bo spłodził pierworodnego syna!
Adaś – 1 rok
Adaś to wspaniały chłopiec, wesoły, rezolutny, ciekawy świata! Właśnie zaczął chodzić i zaczyna mówić swoje pierwsze słowa.
Adaś – 3 rok
„Adaś” już nie zawsze, częściej „Adam”, „debil”, „bachor”, „rozwydrzony dzieciak”! Adaś według rodziców za dużo mówi, jest nadaktywny, psotny, wszystko musi dotknąć, zobaczyć, zepsuć, wylać, krzyczy, piszczy, beczy bez powodu.
Adaś nie rozumie słowa „debil”, „głupi” czy inne takie… Wie jednak, że to nie pochwały… Bywa smutny gdy to słyszy.
Adaś – lat 8
Adaś jest już szkolniakiem. Uczy się słabo jak obstawiali jego rodzice. Już nie biega i nie psoci tak wiele… Siedzi za to często w kącie i nic nie mówi, czasami poukłada puzzle… Jest więc według taty „dzikusem” i „dziwolągiem”, z którym nikt nie chce się bawić. Adaś jest smutny, zamknięty w sobie, dziś dokładnie wie co oznacza „debil”, „nieudacznik”, „łajza”. Nie jest żółwiem i nie ma twardej skorupy…
Adaś – lat 13
Adaś jest w gimnazjum. Nie koniecznie odnajduje się w towarzystwie rówieśników. Trzyma się na uboczu, nadal słabo się uczy… Rodzice nie są zadowoleni z postawy Adasia, w szczególności po wywiadówkach…
Adasia nie wzruszają wyzwiska kolegów „debil”, „nieudacznik”, „lamus”, „głupol”. Adaś słyszał je przez całe życie – czemu więc miałyby go dziwić…? Nie protestuje, nie broni się słowem ani czynem…
Adaś – lat 20
Adaś wkracza w dorosłe życie. Nie poszedł na studia, bo przecież i tak by sobie nie poradził… Pracuje, ma kilku znajomych – nie przyjaciół. Mieszka z rodzicami, choć tak bardzo pragnie wolności. Nie ma siły się przeciwstawić, bo przecież i tak by przegrał. Jest poważny, bywa wesoły w pracy…
Adaś – lat 30
Adaś ma nową pracę, wynajmuje mieszkanie. Jest samodzielny. Jest wolny, bywa wesoły… Ma szefa tyrana, który hobbistycznie uprawia mobbing i inne podobne sporty w tej kategorii. Adaś się nie broni. Pracuje najlepiej jak potrafi, stara się.
Adaś przecież od małego słyszał, że nic nie umie, do niczego się nie nadaje i jest „debilem”…!
Smutne, acz prawdziwe…
Zdjęcie: pixabay.com
Samospełniające się przepowiednie to właśnie my, rodzice, najczęściej nakrecamy. Jak uwierzyć w siebie skoro najbliżsi zawsze skreślali?
No właśnie… Trudne bardzo jeśli karmią nas tym od małego…
Znam wielu taki Adasiów. Pracowałam w szkole. Rodzice nie wierzyli, gdy chwaliłam ich dziecko.
Strasznie smutne to 🙁
Ojej, bardzo smutne 🙁 Oby takich rodziców i Adasi jak najmniej… 🙁
Oj zam to też mam takich toksycznych rodziców ale mnie to nauczyło wiele i nie stanę się takim rodzicem który podcina skrzydła.
Dobrze, że wyniosłaś z tego mądrą naukę …
Takich osób jest wokół nas bardzo wiele.
To straszne, że my rodzice potrafimy tak odezwać się do własnego dziecka, zamiast w nie wierzyć i mu ponadać
Niestety tak… Potrafimy w nerwach ranić tych najbliższych, najbardziej bezbronnych…
Bardzo przykre. Dużo zależy od wychowania.
Bardzo smutne, bardzo prawdziwe. Rodzice powinni wspierać swoje dzieci, choćby nie wiem co…
Niestety, to czysta rzeczywistosc. Rodzice są fundamentem budowania poczucia własnej wartości.
Nie inaczej…
Bardzo to smutne, bo pewnie zdarza się niejednemu 🙁
Na pewno, czasami nie zdajemy sobie sprawy jak wielka odpowiedzialność na nas rodzicach ciąży… Zapewnienie jedzenia, dachu nad głową i tego by coś założyć na siebie to nie wszystko…
Bywają niestety i takie nieloty.
Chyba najgorsze co może być
Niestety, czasami rodzice tłumaczą się tym, że w taki sposób chcą zmotywować swoje dziecko do działania, a tylko je pogrążają, dziecko traci pewność siebie, nie radzi sobie w późniejszym życiu.
Żadna to motywacja, a raczej podkopywanie dołka… 🙁
To jest takie prawdziwe. Rozwinąć może się w różnych kierunkach, nawet znacznie gorszych. To straszne jak rodzice przez swoją głupotę, agresję, brak cierpliwości i ciepła, mogą zdeterminować przyszłość swojego dziecka. Niestety w dalszym ciągu taka przemoc słowna jest powszechna:(
I to jeszcze jak bardzo! Wystarczy pójść na plac zabaw – od najmłodszych lat… 🙁
Strasznie smutny tekst! A przecież nie zawsze tak bywa. Czasami wystarczy by Adaś spotkał na swojej drodze tą jedną osobę, która pozwoli mu uwierzyć, że da radę. To nie musi być miłość życia, to może być babcia, rodzic kolegi, nauczyciel – ktoś obok, kto go natchnie i pokaże, że może być inaczej. Wbrew pozorom bardzo dużo treści przedstawianych w filmach animowanych buduje podwaliny do takiego nastawienia i zmiany postawy z ofiary w kogoś, kto da radę.
Wiesz co… Wydaje mi się, że w tych pierwszych latach autorytetem są mimo wszystko rodzice i to ich słucha się najwięcej… To przez ich stosunek w głównej mierze kształtuje się charakter i wewnętrzną siłę… Ale z całego serca mimo wszystko życzę żeby takie „Adasie” spotykały na swojej drodze dobre dusze, które dodadzą im skrzydeł <3
Smutne, ale niestety prawdziwe…
Słowa krzywdzą czasami bardziej niż czyny
O matko, jaki ten wpis jest „prawdziwy”! Chociaż smutny, to niestety w realiach. Dlatego ważne jest aby pracować nas samym sobą i wspierać swoje dziecko!
Dokładnie tak …