Matka Polka na detoksie!

Kochane, zgodnie z obietnicą dzisiaj opowiem Wam moją krótką przygodę z detoksem. Na początek kilka słów wyjaśnienia, co to jest, po co jest i dlaczego.
Detoks – otóż standardowo ( tak mówią podręczniki ) to dieta, która powinna trwać około trzech dni. Polega na całkowitym wyeliminowaniu w tym czasie z menu cukrów ( poza tymi naturalnie występującymi ), mięsa, mleka i jego przetworów, produktów z mąki itp! Innymi słowy przez trzy dni żywisz się tylko i wyłącznie warzywami i owocami, w diecie mogą występować również ziarna i pestki, np. dyni. Nie pijemy również napojów typu kawa i innych tego rodzaju. Zatem pozostajemy przy dużych ilościach wody, niektórzy zalecają nawet 4 litry dziennie, zielona herbata, ewentualnie inne ziołowe napary. Całkiem niewielki urozmaicenia w kwestii menu, prawda? ;p
Co ma na celu cały ten detoks:
-
wyrzucenie z naszego organizmu substancji toksycznych i niestrawionych resztek przemiany materii,
-
zrzucenie kilku nadprogramowych kilogramów,
-
doświadczenie, dzięki któremu lepiej czujemy nasze ciało,
-
dostarczenie naszemu organizmowi niezbędnych mikroelementów i witamin.
Jedne podręczniki piszą, że detoks powinno się stosować raz na miesiąc, inne, że raz na trzy miesiące, jeszcze inni mówią, że to jedna wielka ściema, gdyż nasz organizm sam doskonale broni się przed toksynami… Tak więc żadnej z tych rad, nie wzięłam sobie do serca!;) No dobra, ale to suche definicje książkowe, portalowe, a co z rzeczywistością?
Jak detoks wyglądał u mnie?
Tak więc bardzo bym chciała napisać Ci, że było super, wytrzymałam z łatwością trzy dni niczym królik na sałacie, czułam się cudownie oczyszczona, a dieta przyniosła spektakularne efekty! Bardzo bym chciała, ale… Niestety nie zrobię tego! Nie będę Ci ściemniać i mydlić Ci oczu, choć zaczęło się pięknie!
Zdeterminowana jak nigdy sobotnią imprezą, pobiegłam w niedzielę po zapasy owoców i warzyw, co by zacząć z przytupem w poniedziałek rano! Przejrzałam internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu odpowiednich potraw, przepisów nie brakuje! Zupy krem: brokułowe, dyniowe, kalafiorowe, leczo na wodzie bez mięsa itp! Wszystko przygotowane! W poniedziałek z rana wystartowałam. Szło całkiem nieźle poza bolesnym porankiem bez kawusi!!! O zgrozo – nigdy więcej takich poświęceń! W ciągu dnia posiłki regularne, co 3,5 godziny, woda, woda i jeszcze raz woda! Oczywiście obrazki z apetycznym żarciem chodziły za mną wszędzie, jakby co najmniej krzyczały: „zjedz mnie!”.
Wieczorny trening na siłowni okazał się totalną klapą… Nie miałam kompletnie siły – serio! Skończyło się na 30 minutach na rowerku w tempie żółwia tudzież ślimaka i 30 minut spacerkiem na bieżni, i to z wielkim bólem dodam! Brak energii na najwyższym poziomie. Wieczór delikatnie mnie podbudował, bo na wadze był jeden kilogram mniej! Wiem, że nie mam się czym podniecać, ale u mnie w obecnym czasie nawet o tyle ciężko!
Dzień drugi to kompletna dupa!!! Jakby cała energia zeszła ze mnie całkowicie w jednej chwili. Nawet z noszeniem Kubusia miałam problem. Pustka w żołądku i głód nie pozwalały mi normalnie funkcjonować. Do tego straszliwy ból głowy, jakiego jeszcze chyba nie miałam! I choć tego dnia był znowu kilogram mniej na wadze, podjęłam decyzję, że trzeciego dnia nie będzie! Pomyślisz sobie, że jestem za miękka na te klocki?! Nie chodzi o sam fakt nie jedzenia – bo to bym wytrzymała… Czułam się źle fizycznie, kompletnie opadłam z sił, co przełożyło się również na mój niezbyt dobry humor, ale to już innego rodzaju skutek uboczny! 😉
Nie jestem jakoś mocno mięsożerna, ale po tym doświadczeniu uważam, że choćby niewielka porcja mięsa czy nabiału w codziennym menu musi się znaleźć. Mam tu oczywiście na myśli moje menu. Owszem czułam się rzeczywiście bardzo „lekko”, brzuch również błyskawicznie staje się płaski i kilogramy pięknie schodzą. Jednak dla mnie to była męczarnia i raczej nigdy więcej tego nie powtórzę. Można skomponować równie owocną dietę, ze wszystkimi składnikami pokarmowymi po troszeczku. Jestem nawet w stanie odmówić sobie słodyczy, baaa nie jem ich już drugi tydzień! 😉 Zbilansowane menu przede wszystkim! Do tego regularne posiłki i można zdziałać wiele – praktykowałam w lipcu, więc wiem co piszę. Dzięki temu doświadczeniu wiem, że detoks nie jest dla mnie. Myślę, że każdy organizm jest inny, co za tym idzie ma różne potrzeby i inaczej reaguje na zmiany żywieniowe.
Nadmienię tylko, że wszystkie kilogramy, które zgubiłam – odzyskałam w ostatnią sobotnią noc! ;p Wychodzi na to, że chciałam się zagłodzić na darmo! 😉 Zaczynam od nowa, ale nie z ostrą dietą, a ćwiczeniami i regularnymi, zbilansowanymi posiłkami!;)
Kiss!:*
-Aga
Ja lubię robić sobie takie jednodniowe detoksy, myślę, że dłuższe głodzenie nie ma sensu, po co będziemy meczyć swój organizm, jak i tak już jest wymęczony 🙂
No słuchaj – jeden dzień jest idealny!b ;D
Umnie efek jojo murowany po takim detoksie
Właśnie tego się obawiałam… Niestety…;/
Nigdy nie fundowałam sobie czegoś takiego. Może warto spróbować.
Na pewno dobry sposób przed imprezą, na dłuższą metę nie polecam!;)
Ja jestem zdecydowanie za dietami pod kierunkiem dietetyków 🙂
Tak – to na pewno bezpieczniejsza opcja…;)
Ja robię sobie od czasu do czasu jednodniowy detoks – bo przy dluzszych czulam się dokladnie tak, jak to opisujesz. Przy dziecku energia jest bardzo potrzebna, bez dwoch zdan. A mi nie chodzi w detoksie o to, zeby schudnąć – tylko właśnie żeby trochę „wypłukać” organizm z paskudztw. Wiem, ze 1 dzień to za mało – ale zawsze coś 😉
Oj potrzeba duuuużo energii!;) Więcej niż jeden to zdecydowanie tylko niepotrzebna męczarnia, a efekt nie jest trwały…
A ja jestem wybitnie mięsożerna, więc na pewno bym nie wytrzymała 😉
heheh -oj to tym bardziej nie polecam! ;D
Też bym nie dała rady. Jak człowiek wie, że musi powstrzymać się od jedzenia to jest dwa razy bardziej głodny.
No właśnie dokładnie taki efekt! A po wszystkim najadasz się za dziesięciu! ;p
Świetnie podsumowanie! Taki detoks za mną ostatnio chodzi 🙂 a teraz to mi się odechciało (Dziękuję :*). Pozdrowienia!
Polecam się na przyszłość! ;P Aczkolwiek jeśli masz ochotę – nie zniechęcaj się – być może Twój organizm zareaguje na to zupełnie inaczej!;)
takie oczyszczanie raz na jakiś czas to ważna sprawa
Dla samego organizmu pewno tak…
Nigdy nie znalazłam w sobie tyle motywacji, żeby iść na detoks albo głodówkę. Jak chce schudnąć przechodzę na niski indeks glikemiczny: wolniejsze efekty, ale efektu jojo nie ma. Ale podziwiam samozaparcia, zwłaszcza brak kawy – u mnie to też napój poranny obowiązkowy 🙂
Widzisz! Dobrze, że napisałaś! Może też tak spróbuję…
I właśnie dlatego ja nie idę na takie wyzwania. Jako rasowy choleryk chyba bym ubiła i zeżarła własną rodzinę ;D nie nie, nie ma opcji życia bez kawy i ciasteczek 😉
Haha – no właśnie mój stan umysłu był bardzo podobny! Wkurzało mnie dosłownie wszystko!;p Najchętniej przespałabym te wszystkie dni!;p
Jestem zbyt miękka na takie akcje chyba 🙂 Bez kawy i czekolady nie ma dnia – na szczęście przy dzieciach mam tyle ruchu, że tego po mnie nie widać 😀
U mnie ten ruch się jakoś nie przekłada na boczki, a raczej ich brak!;p
Włącz soki i koktajle do diety, pomagają oczyścić organizm 😉
Oczywiście stosowałam!;)
Zdrowa dieta to jedno, ale nic się nie uda zgubić z nadprogramowych kilogramów bez ruchu. W teorii jestem doskonale przygotowana, gorzej z systematycznym podejściem do tematu 😉 ale nie poddaję się i walczę! Do sylwestra będzie -3 kg!
Oj u mnie też z systematycznością jest na bakier… Najbardziej o brak czasu chodzi i jakieś nieprzewidziane sytuacje z dziećmi. Ale staram się nad tym mocno pracować!:)
Moja mama robi sobie raz na jakis czas taki detoks. Ja bym nie dala rady
To był mój pierwszy i ostatni raz!;)
Pamiętam swój detoks 🙂 Drugi dzień, to rzeczywiście poraża, ja chciałam się poddać ale siostra mi nie dała 🙂 Jednak po detoksie jakoś lepiej się czułam i planuję go niedługo powtórzyć 🙂
To prawda, człowiek czuje się dużo lżej… Jednak mimo wszystko to nie dla mnie!;)
Podziwiam Cię, ja mam od jakiegoś czasu cośpodobnego spóbować, ale na razie odkładam…
Oj moja droga, ja odkładałam go chyba ze 4 miesiące!;p
Jak pisała wyżej Kamila, my robimy sobie detoks maksymalnie jeden dzien. Nie ma co sobie niszczyć organizmu.
Zdecydowanie myślę, że to bardziej wyjdzie na zdrowie dla organizmu!
Zbilansowana dieta i detoksy staja się niepotrzebne. 😉
Teraz juz wiem!;) Mądry Polak po szkodzie!;)
Nigdy detoksu nie robiłam, ale pewnie by mi się przydał 🙂
Próbuj Kochana!;) Kazdy organizm inaczej reaguje;)
Myślę, że nie będę nawet próbować detoksu w najbliższym czasie. Z tego co zauważyłam mój organizm sam sobie reguluje, co i kiedy potrzebuje. Czasami mam ochotę na więcej warzyw, innym razem czuję, że potrzebuję mięsa, to znowu ryb. Są dni, kiedy mnie odrzuca od fast foodów, smażonego i tak dalej. I kiedy się „słucham”, to jest ok. Kiedy się nie słucham, to już różnie bywa. 😉
Priorytet – żyć w zgodzie z własnym ciałem i jego potrzebami! 🙂 Pozdrawiam:*
Ja jeszcze nigdy nie robiłam detoxu. Ostatnio zastanawiam się nad nim, nie ze względu na wagę, a zdrowie i własne samopoczucie.
Próbuj Kochana! U mnie niestety się nie sprawdził zbytnio… Jest jednak wielki plus tego poświęcenia: odrzuciło mnie od słodyczy!;)
Uważam, że zbilansowana dieta i wysiłek fizyczny to najlepsza recepta na piękną sylwetkę. 🙂
Potwierdzam!:)
Jakkolwiek to zabrzmi – nie wierzę w diety, wierzę za to w aktywność fizyczną. 🙂
Ja już teraz też! Aczkolwiek dieta (właściwie dobrana) może być fajnym dopełnieniem…
Na szczęście, nie stosuję detoksu 🙂